|
| |
|
[fot. Alina Dauksza-Wiśniewska]
|
|
|
|
Czy znacie Państwo taką imprezę muzyczną, na której muzyka byłaby ... na drugim planie? Nie? Być może, nie byliście dotychczas (choć wydaje się to mało prawdopodobne) na Uniwersyteckim Koncercie Charytatywnym. A za tą drugoplanowość chyba nie obrażą się na mnie nawet sami artyści. Bo w tych koncertach od lat przede wszystkim ważne jest serce i nadzieja. Muzyka jest dla nich tłem, pięknym tłem.
Impreza odbyła się 6 grudnia, jak zwykle w Auli UMK. I jak zwykle także miała głównego - zbiorowego - bohatera: podopiecznych Domu Pomocy Społecznej Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Grabiu. To dla nich, tak ciężko doświadczonych przez los, organizowana jest pomoc. Tak bardzo potrzebna, bo nie są w stanie same o swój los się zatroszczyć, a prowadzące placówkę siostry zakonne, mimo pracowitości wielkiej oraz gospodarności, wciąż zmagają się z licznymi problemami, zaś UMK-owska pomoc w wielu momentach po prostu pozwoliła placówce tej przetrwać najtrudniejsze chwile, gdy wręcz ważyły się jej losy.
Nim jeszcze rozbrzmiały pierwsze dźwięki tegorocznego koncertu, mieliśmy możliwość odwiedzić dom w Grabiu. To wielkie doświadczenie, głębokie i, mimo także dozy tragizmu, ujmujące, pozwalające przewartościować swój świat. Spotkaliśmy tam bowiem piękny, dobry dom, w którym, nie bójmy się tego słowa, bardzo chore dzieci znalazły ciepło i szczęście. To widać było od pierwszej chwili, od powitania aż po pożegnanie. Być może, nie wszystkie dzieci potrafiły to okazać, ale nawet te najbardziej schorowane były wyciszone, spokojne, instynktownie czując, że jest w ich pobliżu ktoś, kto pomoże, kto nie da im zrobić krzywdy. Taka atmosfera to zasługa pracujących w ośrodku sióstr i opiekunów. Chwała im za to. Nie czekają na pochwały czy podziękowania. Dają natomiast tym dzieciom serce, czułość.
Doroczny koncert to zaledwie przypomnienie i podziękowanie zarazem. Przypomnienie o tym, że o Grabiu nie można pamiętać tylko od święta, podziękowanie za to, co wiele osób dla tych dzieci już zrobiło.
W tym roku dziękowano nie tylko kolędami i osobiście zrobionymi przez dzieci aniołkami. Były także przeboje muzyczne z polskich filmów oraz spora dawka bluesa za sprawą gwiazdy wieczoru - Sławka Wierzcholskiego i Nocnej Zmiany Bluesa. Było chwilami nostalgicznie, chwilami żywiołowo. Chór Gaudio Affecti pod batutą jak zwykle niesamowitego Krzysztofa Zaremby, Orkiestra Kameralna prowadzona przez Mariusza Matuszewskiego wykreowały klimat, w którym elegancja mieszała się z przedgwiazdkowym ciepłem.
A gdy dodamy do tego, że na pokoncertowym spotkaniu, już w gmachu Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania (to ten wydział koncerty charytatywne wykreował), podczas aukcji goście nie skąpili grosza, licytując np. obrazy za tysiące złotych, to z pewnością można stwierdzić, że kolejny koncert spełnił swoje zadanie. Niektórzy zwycięzcy aukcji szli nawet krok dalej, oddając wylicytowane dobra i dzieła - niech służą Grabiu, niech może kiedyś znów się pojawią na licytacji i przysporzą złotówek dla potrzebujących.
Winicjusz Schulz