Z mgr. inż. JERZYM ŻENKIEWICZEM, zastępcą dyrektora Uczelnianego Centrum Informatycznego UMK oraz autorem niedawno wydanej książki "Dwór polski i jego otoczenie. Kresy Północno-Wschodnie", rozmawia Wojciech Streich
- To już Pańska czwarta książka związana z dawną Litwą, a przede wszystkim z historią polskiego ziemiaństwa na kresach pólnocno-wschodnich. Skąd ta niezwykła pasja u inżyniera elektronika i informatyka?
- Zawsze lubiłem historię, a zamiłowanie do wolności i niepodległej ojczyzny zaszczepili we mnie w młodości rodzice i dziadkowie. Poprzednie pokolenia mojej rodziny walczyły o utrzymanie polskości, przetrwały represje carskie, okres powstania listopadowego i styczniowego, koszmar rewolucji bolszewickiej i obie wojny światowe. Represjonowani społecznie, politycznie i ekonomicznie - wytrwali, jak wiele innych polskich rodzin. Przodkowie moi po unii horodelskiej zamieszkiwali na terenach dzisiejszej Litwy - stąd moje zainteresowania historyczne, które pozwalają zresztą spojrzeć szerzej na procesy przemian zachodzące we współczesnym świecie, łącznie z dynamicznym rozwojem Internetu i towarzyszącym temu przemianom cywilizacyjnym.
|
| |
|
Mgr inż. Jerzy Żenkiewicz [fot. W. Streich]
|
|
|
|
- W jaki sposób zbierał Pan materiały do swojej ostatniej książki?
- Materiały do mojej ostatniej książki ("Dwór polski i jego otoczenie. Kresy Północno-Wschodnie", Toruń 2008, wyd. Adam Marszałek - przyp. red.) zbierałem przez ostatnich kilka lat głównie drogą kwerend, wykorzystując na to urlopy. Odwiedziłem kilkadziesiąt miejscowości i dawnych dworów polskich na terenie dzisiejszej Litwy. Szczególnie intrygujące było odkrywanie polskich korzeni na terenie historycznej Laudy i Żmudzi. Spotykałem się tam z życzliwością i pomocą wielu Polaków, m.in. dr. Olgierda Niewiarowicza z Poniewieża, który był często nieocenionym przewodnikiem po Żmudzi i Laudzie oraz skarbnicą wiedzy o Polakach z okresu międzywojennego. Korzystałem też z pomocy i wiedzy naszych rodaków kresowian rozrzuconych po całym świecie, zamieszkujących wcześniej kresy północno-wschodnie, m.in.: prof. Z. Butrym z Londynu, T. Janczewskiego z Edynburga, O. Rakowskiego z Detroit, A. Romera z Brukseli, jak również osiadłych po II wojnie w Polsce, m.in. prof. M. Jackiewicza, K. Łapina, R. Mackiewicza, prof. H. Manteuffla, prof. T. Nagurskiego, dr. L. Staniewicza. Część danych zebrałem z archiwów i urzędów miejskich w Kiejdanach, Poniewieżu, Rosieniach, Szawlach i Wiłkomierzu. Bardzo przydatne były również materiały rodzinne, głównie zgromadzone przez mojego dziadka Z. Staniewicza, działacza polonijnego na Litwie Kowieńskiej. Także życzliwe wsparcie w zakresie realizowanych badań uzyskałem ze strony historyków z UMK: prof. S. Kalembki i prof. Z. Karpusa.
- W pewnych kręgach tematyka dworu jest obecnie dość popularna. Jak Pan ocenia stan badań na ten temat?
- Po okresie represji stalinowskich, reformy rolnej z 1944 r. i "niebytu" panującego po II wojnie, wielu Polaków wraca do swych korzeni, a więc także i dworów. Proces przemian politycznych i społecznych zapoczątkowany na początku lat osiemdziesiątych XX w. spowodował wzrost zainteresowania tematyką dworską, zarówno przez grono profesjonalnych historyków, jak i liczną rzeszę amatorów.
Na ten temat pojawiło się na rynku wiele publikacji i albumów. Z licznych inicjatyw badawczych warto wymienić cykl seminariów naukowych organizowanych od 1986 r. "Dwór polski w XIX w. Zjawisko historyczne i kulturowe", zainicjowany przez nieżyjącego już prof. T. Jaroszewskiego. Prace te są kontynuowane m.in. przez prof. A. Sieradzką. Tematyką dworską zajmują się również organizacje społeczno-kulturalne. Wymienię tutaj Polskie Towarzystwo Ziemiańskie oraz powstały w 1995 r. Związek Szlachty Polskiej, organizacje zrzeszające potomków byłych ziemian i szlachty. Bardzo aktywni są liczni amatorzy-historycy. Wspomnę jedynie o ekonomiście dr. M. Rydlu z Gdańska, który zinwentaryzował i stworzył bazę danych zawierającą informacje o kilku tysiącach obiektów dworskich dawnej Rzeczpospolitej.
- Czym charakteryzowały się dwory polskie i jaką rolę odgrywały w dawnych czasach?
- Jedną z charakterystycznych cech polskiego krajobrazu, polskiej kultury i historii były dwory. We wczesnym średniowieczu budowano je jako obronne gniazda rycerskie. Później, od połowy XVII w., stanowiły siedziby właścicieli ziemskich i miały charakter rezydencjonalny. W XVIII i XIX w. dwory przeżywały okres rozkwitu, były miejscem zamieszkania zarówno szlachty średnio zamożnej, jak i zaściankowej z szeroko rozwiniętym etosem kultury sarmackiej. A przecież szlachta stanowiła w tym okresie ok. 10 procent społeczeństwa polskiego.
Dwór przez kilka wieków był ośrodkiem gospodarowania na roli, ośrodkiem szlacheckiej kultury i obyczaju, kultywowania tradycji rodowych i walki o polskość. W okresie niewoli był symbolem tożsamości narodowej, ostoją polskiej kultury i poczucia bezpieczeństwa. W znaczący sposób oddziaływał na otoczenie, rozwój folwarku i przyległych do niego wsi. Szczególnie w okresie późniejszym dwory były rodzimą kolebką wielu wybitnych Polaków, m.in.: A. Mickiewicza, W. Pola, S. Moniuszki, F. Chopina, K. Szymanowskiego, H. Sienkiewicza, E. Orzeszkowej, C. Norwida, I. Paderewskiego, J. Piłsudskiego, J. Wybickiego.
- W swojej pracy wspomina Pan, że dwory były bardzo sprawnymi wiejskimi organizmami. Na czym polegała ich organizacja?
- Dwór z majątkiem stanowił bazę materialną i bytową dla znacznej grupy osób z nimi związanych. Życie toczyło się według ściśle określonych reguł i hierarchii. Każdy znał w nim swoje miejsce i określone obowiązki (pan domu, pani domu, ekonom, leśniczy, nauczyciel, ochmistrzyni, kucharka, kamerdyner, garderobiana, woźnica, ogrodnik, stróż itp.). Pan domu pełnił swego rodzaju funkcję publiczną, reprezentując dwór na zewnątrz oraz rozstrzygając bieżące problemy mieszkańców wsi.
Dwory były miejscem wprowadzania postępu technicznego: nowych metod uprawy i wyposażania majątków w nowoczesne maszyny oraz środki wspierające produkcję rolną, zwierzęcą i leśną. Przewodnią rolę odegrały w budowaniu cukrowni, gorzelni, browarów, młynów, cegielni, tartaków itp. Postęp na wsi wiązał się ze zdobywaniem odpowiedniej wiedzy. Oprócz kierowania młodzieży na studia, wykształciły się formy praktyk rolniczych, organizacji wystaw. Towarzyszyło temu powstawanie różnorakich wspierających organizacji, takich jak kółka rolnicze, banki, towarzystwa rolnicze itp. Tworzono również fundacje i donacje ziemian na cele naukowe, kulturalne i dobroczynne.
- Gdy padają takie nazwy, jak: Adamajcie i Gudele, jakie ma Pan pierwsze myśli lub skojarzenia?
- Smutek i żal, że oba rodzinne zespoły dworskie podzieliły tragiczny los wielu tysięcy dworów polskich - z ponad 30 tysięcy znajdujących się w granicach II Rzeczpospolitej pozostało obecnie kilka tysięcy, większość w opłakanym stanie. Podobnie jest na Litwie, gdzie prawie wszystkie polskie dwory zniknęły z ziem nadniemeńskiej Auksztoty i Żmudzi. Narzucony nam przez Związek Radziecki po II wojnie system doprowadził do bezmyślnego niszczenia przedwojennej własności ziemiańskiej. Mimo wielkiej skali przesiedleń ludnościowych substancja ta mogła z pożytkiem służyć nowym właścicielom, i z tym łatwiej byłoby się pogodzić.
- Przypomina Pan, że najtragiczniejszym okresem dla polskich dworów był okres od 1939 r. do czasów obecnych. Co tak naprawdę działo się z tymi zabytkami przez ostatnie blisko 70 lat?
|
| |
|
Dworek Gudele, drzeworyt.
|
|
|
|
- To był tragiczny okres dla polskich dworów. Najpierw okres II wojny niosący zniszczenia zespołów dworskich oraz fizyczną likwidację wielu ich właścicieli przez okupantów, potem dekret PKWN z 6 września 1944 r. o tzw. reformie rolnej, który był formalnym dopełnieniem likwidacji dworów i własności ziemiańskiej w Polsce. Nieruchomości były przejęte najczęściej przez Państwowe Gospodarstwa Rolne, rzadziej przez inne podmioty jak: szkoły, urzędy gmin, biblioteki, rolne instytuty badawcze. W wyniku wywłaszczeń zostały bezpowrotnie utracone ich wartości materialne i historyczno-kulturowe. Dopiero zmiany legislacyjne w 1990 r. wprowadziły ułatwienia w odzyskiwaniu dworów przez ich dawnych właścicieli, bądź ich nabywaniu przez nowych właścicieli. Część budynków udało się odrestaurować, jednak główną przeszkodą w ich remoncie jest brak środków finansowych.
- Proszę przybliżyć nam w zarysie historię Pańskiej rodziny, która jest mocno związana z Kresami.
- Protoplastą rodu Żenkiewiczów był wzmiankowany w 1380 r. Mikołaj z Zenowa z pogranicza Mazowsza i Małopolski. W XV w., po zawarciu unii horodelskiej i zbliżeniu się Polski z Wielkim Księstwem Litewskim, przenieśli się na Żmudź, otrzymując tam włości z nadań królewskich. W XVIII i XIX w. gniazdem rodowym rodziny Żenkiewiczów herbu Półkozic były Szawkoty w powiecie szawelskim. Za uczestnictwo w powstaniu styczniowym, Szawkoty zostały przez carat częściowo skonfiskowane. Część rodziny wyemigrowała do Ameryki, gdzie brała później udział w kampanii gen. J. Hallera (Franciszek Żenkiewicz). W 1904 r. Żenkiewiczowie przenieśli się do majątku Adamajcie wraz z folwarkami Łauksminiszki i Dydweje w powiecie rossieńskim. Później nabyli majątek Gudele, gdzie prowadzona była w okresie międzywojennym znana na Żmudzi stadnina koni. W 1944 r. uciekając przed Armią Radziecką i realną zagładą fizyczną ze strony NKWD, rodzina zostawiła cały dorobek swojego życia i poprzednich pokoleń; po 5 wiekach zamieszkiwania opuściła Żmudź i osiedliła się na ziemi kujawsko-pomorskiej.
Rodzina Żenkiewiczów była spokrewniona z wieloma znanymi rodami zamieszkującymi na Litwie, jak Bielawscy, Bielscy, Butrymowie, Staniewiczowie, Szymkiewiczowie, Tyszkiewiczowie, Wojtkiewiczowie. Mój prapradziadek Kazimierz Żenkiewicz (właściciel Szawkot) był związany z powstaniami Wiosny Ludów. Pradziadek Franciszek Żenkiewicz piastował funkcję sędziego ziemskiego powiatu rossieńskiego i aktywnie uczestniczył w powstaniu styczniowym. Dziadek Józef Żenkiewicz był budowniczym dróg i mostów - tytularny jenerał-major dróg komunikacji. Pełnił m.in. funkcję naczelnego inżyniera nadzoru budowy kolei transsyberyjskiej w środkowej Syberii i zginął na jej budowie w 1911 r. Ojciec Witold Żenkiewicz był aktywnym działaczem polonijnym na Litwie Kowieńskiej w okresie międzywojennym. W czasie II wojny działał w konspiracyjnym ruchu oporu w ramach ZWZ AK. Mogę powiedzieć, że moi przodkowie bardzo mocno wrośli w ziemię Kresową.
Obecnie rodzina Żenkiewiczów jest bardzo nieliczna. W systemie PESEL figuruje tylko 8 żyjących w Polsce osób o nazwisku Żenkiewicz. Jest to rodzina mojego brata Mariana Żenkiewicza pracującego na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego (profesor nauk technicznych, były prorektor UKW oraz poseł i senator RP) oraz moja. Tylko tylu nas zostało po 5 wiekach Kresowej "przygody".
Jerzy Żenkiewicz
Urodził się w 1950 r. w Toruniu, inżynier elektronik i informatyk. Absolwent Politechniki Gdańskiej oraz Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, od 1977 r. związany zawodowo z UMK. Miłośnik historii społeczności polskiej na Litwie. Poprzez swych rodziców, należących przed II wojną światową do ziemiaństwa polskiego na Litwie Kowieńskiej, oraz ich przodków, których korzenie sięgały unii horodelskiej, jest emocjonalnie związany z przeszłością własnej rodziny i sfery polskiego ziemiaństwa znad Niemna i Wilii.
Opublikował m.in.: "Opis niektórych majątków na Litwie Kowieńskiej" (Toruń 1998), "Ziemiaństwo polskie w Republice Litewskiej w okresie międzywojennym" (Toruń 1998), "Litwa na przestrzeni wieków i jej powiązania z Polską" (Toruń 2001). Prace te są rezultatem zainteresowania autora dziejami ziemian polskich na Litwie, którzy w wyniku wydarzeń historycznych zniknęli prawie całkowicie z ziem nadniemeńskich litewskiej Auksztoty i Żmudzi.
[Tytuł rozmowy pochodzi z wiersza J. Słowackiego "Pieśń legionu litewskiego" - WS]