Pod taką myślą przewodnią absolwenci historii UMK z lat 1955-1960 na stałe zamieszkali w Toruniu, tęskniąc za dawnymi koleżankami i kolegami ze studiów, postanowili zorganizować "Zjazd Historia Rocznik 1960". Tutaj w Toruniu utrzymywaliśmy przecież ze sobą kontakty. Niezależnie jak potoczyły się nasze indywidualne losy i "kariery", byliśmy zawsze przyjaciółmi. Nie było, więc problemu "skrzyknąć się" i na poważnie rozważyć możliwości realizacji, wbrew pozorom, wcale niełatwego zadania.
Na pierwszym naszym spotkaniu, w mieszkaniu naszej wspaniałej koleżanki Ani Orzeszko, doszliśmy do wniosku, że siedmioosobowa grupa absolwentów historii z rocznika 1960, to zupełnie wystarczająca ilość osób, aby pokonać ewentualne trudności i dobrze zrealizować zadanie.
Od początku było wspaniale, bo towarzyszył nam entuzjazm. To, co sobie ustaliliśmy na spotkaniach zespołu organizacyjnego było zawsze chętnie realizowane przez poszczególnych jego członków. To była prawdziwa przyjemność pracować w takim zespole.
Ustaliliśmy, że zjazd zorganizujemy w Toruniu w dniach 22-23 września 2007 r. Już w kwietniu 2007 roku udało nam się ustalić wszystkie adresy naszych koleżanek i kolegów z wyjątkiem jednego. Nie było to łatwe. Co prawda, większość zamieszkiwała w różnych miejscach w Polsce, ale były również i takie koleżanki, które los rzucił do Londynu i Niemiec. Niestety na 37. absolwentów, którzy opuścili naszą Alma Mater pięć osób opuściło nas już na zawsze.
Wiele spraw ważnych takich jak zakwaterowanie, wyżywienie i korespondencja udało nam się rozwiązać przy pomocy Stowarzyszenia Absolwentów, które owocnie działa od lat na naszym Uniwersytecie. Do nas należał program zjazdu i starania o jego realizację i właściwą oprawę. Mieliśmy przecież spotkać się ze wszystkimi po raz pierwszy po 47 latach od ukończenia studiów. Emocje towarzyszyły nam przez cały czas, ale także niewiedza jak potoczyły się losy i jak bardzo zmieniliśmy się?
Dlatego za jedną z podstawowych części naszego programu uznaliśmy formę tzw. "godziny szczerości", w której każdy z uczestników w krótkich słowach poinformuje wszystkich, czym te minione lata wypełniał swoje życie, jakie zanotował sukcesy i porażki w swoim życiu zawodowym, osobistym i rodzinnym? Temu spojrzeniu wstecz sprzyjał fakt odbycia swoistej "spowiedzi" w gmachu Collegium Maius, a więc tam, gdzie odbywały się nasze zajęcia w czasie studiów. Najczęściej same ręce składały się do rzęsistych oklasków, tak bardzo cieszyliśmy się z osiągnięć i sukcesów naszych koleżanek i kolegów. Ze wzruszeniem spoglądaliśmy na siebie, gdy poszczególne osoby mówiły o osiągnięciach swoich dorosłych synów i córek, a także chwaliły się swoimi wnuczętami. Podsumowaniem tego przemiłego spotkania było wręczenie każdemu z nas stosownego, bardzo ozdobnie wykonanego adresu z gratulacjami i życzeniami zdrowia i dalszej pomyślności, zaopatrzonego w podpisy wszystkich uczestników zjazdu. Oczywiście, tradycja też była zachowana. Całe nasze spotkanie (kiedyś także wszystkie ważne uroczystości naszego Uniwersytetu) było zaakcentowane oddaniem hołdu patronowi UMK Mikołajowi Kopernikowi, pod jego pomnikiem na Starym Rynku. Tam, odwiecznym zwyczajem, złożyliśmy stosowną wiązankę kwiatów i pokłoniliśmy się naszemu Wielkiemu Polakowi. Nieco wcześniej uczyniliśmy to samo na cmentarzu św. Jerzego przed grobami naszych zmarłych profesorów.
Niezwykle serdecznie i ciepło przeżyliśmy spotkanie z naszymi nauczycielami akademickimi. I choć bardzo żałowaliśmy, że niektórzy z uwagi na stan zdrowia nie mogli być z nami, to bardzo cieszyliśmy się z obecności takich osób jak: prof. Stefan Cackowski, prof. Sławomir Kalembka, prof. Jacek Staszewski i prof. Andrzej Tomczak. To, między innymi, naszemu wspaniałemu rocznikowi zawdzięcza historia, jako nauka, tak wspaniałych luminarzy nauki jak: prof. Janusz Małłek, prof. Marian Kallas, prof. Marian Pawlak i prof. Andrzej Piątkowski.
Ten wspaniały zjazd przeżywaliśmy już w obecnej siedzibie Wydziału Nauk Historycznych, gdzie gościł nas zastępca dyrektora Instytutu Historii i Archiwistyki dr hab. Waldemar Chorążyczewski. Swoją gościnnością przyczynił się w sposób znaczący do wytworzenia niezwykle miłej atmosfery. Z wielką uwagą wysłuchaliśmy jego wystąpienia na temat dotychczasowego rozwoju naszej Uczelni, a szczególną dumę odczuliśmy, gdy dyrektor mówił o dalszych planach rozwoju UMK.
Już poza Uczelnią, wieczorem, pierwszego dnia zjazdu, spotkaliśmy się na uroczystej kolacji w jednym z lokali na Starówce. I choć obok, w zarezerwowanej Sali, ciągle grała muzyka - nikt nie tańczył. Wszystkich urzekła atmosfera miłych rozmów i niezwykłych toastów. Radość z obcowania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi była ogromna. To właśnie ta atmosfera spowodowała, że wszyscy podczas niezapomnianej kolacji domagali się organizacji następnego zjazdu. Zespół organizacyjny zaproponował go za trzy lata. Będzie to w podwójna rocznica: 55. rocznica naszego pierwszego spotkania w sali wykładowej I roku studiów i 50. rocznica ich ukończenia. Wszyscy przyjęli to z entuzjazmem.
Marian Kuźma