- Czy nie jest to swoisty paradoks, że wydział kształcący studentów
w najbardziej komercyjnych dziedzinach, takich jak zarządzanie i marketing
oraz ekonomia, organizuje najbardziej znane i spektakularne imprezy charytatywne
na UMK?
|
| |
|
[fot. A. Dauksza-Wiśniewska]
|
|
|
|
- To nie jest paradoks. Ekonomia jest nauką o racjonalnym gospodarowaniu,
prowadzącym do pomnażania stanu posiadania, o działalności biznesowej.
Pragniemy, by toruńska ekonomia wyróżniała się ukazywaniem wartości biznesu
odpowiedzialnego. Odpowiedzialny biznes wymaga uznawania podmiotowości
człowieka w każdych okolicznościach. Nie wystarczy jednak mówić, że człowiek
jest najwyższą wartością. Nie wystarczą wykłady o odpowiedzialności każdego,
kto w jakikolwiek sposób decyduje o losie drugiego człowieka. Trzeba pokazywać
przykłady, a przede wszystkim próbować własnymi czynami świadczyć o tej
prawdzie. Trzeba dać też szansę, by młody człowiek doznał satysfakcji,
pochylając się nad człowiekiem potrzebującym. Nie ma bardziej potrzebującego
człowieka od dziecka ułomnego, cierpiącego, opuszczonego. To dziecko lepiej
niż wykład najwybitniejszego profesora nauczy wrażliwości.
- Jak doszło do nawiązania kontaktów z placówką w Grabiu - to siostry
się do Was zgłosiły czy sami odnaleźliście ten dom dziecka?
- Od wielu
lat pracownicy i studenci Wydziału podejmują wysiłek niesienia wsparcia
dzieciom chorym i osieroconym. Byliśmy w różnych sierocińcach, aż w końcu
odnaleźliśmy Dom Pomocy Społecznej Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych
Intelektualnie w Grabiu. To nie siostry nas znalazły - one nie mają czasu
na poszukiwania - to my znaleźliśmy ten Dom. Wybraliśmy to miejsce poruszeni
losem dzieci ułomnych, trudną sytuacją materialną Domu, będąc przy tym
pod wielkim wrażeniem niezwykłego, wręcz heroicznego oddania osób prowadzących
Dom - sióstr Zgromadzenia Św. Elżbiety, nauczycieli i innych zatrudnionych
tam pracowników.
- Dochód z dorocznych grudniowych koncertów przekazywany jest na
dom dziecka prowadzony przez siostry zakonne w Grabiu. Dlaczego akurat
dla tej placówki, skoro jest tyle innych, także bardzo potrzebujących wsparcia
i prowadzących też szczytną działalność?
- Są w Polsce i na świecie
liczne miejsca, gdzie nie trafia żadna pomoc bądź jest jej zbyt mało. My
pozostaniemy jednak w Grabiu. Tamtejszy Dom potrzebuje dużej pomocy. To,
co my wnosimy, jest przysłowiową kroplą w morzu potrzeb. Jednak w naszej
działalności charytatywnej chodzi o coś więcej o upowszechnianie idei.
I chyba dzięki dzieciom z Grabia to się udaje. Z inicjatywy naszego studenta
młodzież uniwersytecka wsparła pod koniec ubiegłego roku toruński Młody
Las, nasi studenci włączyli się do pomocy dzieciom Afryki. Ten wzniecony
ogień już nie wygaśnie, gdy rozpoczną oni działalność zawodową. Biznes
w ich wydaniu z pewnością będzie odpowiedzialny.
- Ile środków przez te lata udało się na ten cel zebrać? I co za
nie zrobiono?
- Nie chciałbym odpowiadać na to pytanie. Tu nie najważniejsze
są kwoty. Ważne, że udaje się nam poszerzać krąg osób i instytucji wspierających
Dom.
- Przygotowanie dorocznej imprezy to także spore wyzwanie logistyczne.
Co jest w nim najtrudniejsze?
- Każdym koncertem pragniemy ukazać przesłanie
naszej działalności i jednocześnie dostarczyć widzom coś niepowtarzalnego,
oryginalnego, twórczego - na miarę Uniwersytetu. Chcemy zaprezentować spektakl
wzniosły, niezwykły. Stąd nasze koncerty są niepowtarzalne. Walor oryginalności
wymaga dużego zaangażowania wszystkich wykonawców. Przygotowanie koncertu
trwa wiele miesięcy. Trudne jest przygotowanie Auli. Trzeba ją odpowiednio
nagłośnić, potrzebne są specjalne urządzenia dla oświetlenia sceny. Nie
mamy środków na ten cel - pozostają jedynie wpływy ze sprzedaży tanich
biletów. Stąd ważna jest sprzedaż odpowiedniej ich liczby. Niestety - koncert
jest zbyt mało popularny w samym Uniwersytecie. Na szczęście dzięki temu,
że stał się już ważnym wydarzeniem artystycznym miasta i regionu, Aula
jest pełna, a nawet zaczyna brakować biletów.
- Dorobiliście się licznego grona toruńskich artystów, którzy od
lat są wierni Waszej imprezie. A jak reagują tzw. gwiazdy, gdy prosicie,
aby zechciały gratis wystąpić na charytatywnej imprezie?
- To prawda
- mamy znakomitych toruńskich artystów. Przede wszystkim Krzysztofa Zarembę,
wybitnego toruńskiego muzyka, który swój niezwykły talent i wielkie serce
bez reszty oddał służbie naszej idei. To dzięki niemu i koncertom mamy
swój wydziałowy świetny chór GAUDIO AFFECTI. Są również gwiazdy - popularni
i jednocześnie wielcy artyści. Ostatni koncert zaszczycił Wiesław Komasa
- jeden z najwybitniejszych aktorów scen polskich, mistrz słowa, profesor
Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, nauczyciel wielu polskich
artystów. Jego genialne recytacje spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem
widzów. Ci wielcy artyści tworzą krąg osób, dla których nie jest obojętny
los dziecka chorego i ułomnego. Dlatego są z nami.
- Czy były i takie gwiazdy, które odmawiały darmowych występów lub
zbywały Was stwierdzeniami w rodzaju "teraz nie mogę, może kiedyś"?
- Dotąd nigdy argumentem nie były pieniądze, a raczej inne zajęcia - wcześniej
zaplanowany koncert czy spektakl. Nie było też przypadku, bym odniósł wrażenie,
że ktoś poproszony o udział w koncercie chciał mnie zbyć.
- Spójrzmy jeszcze na te koncerty w szerszym kontekście. Z pewnością
wzbogacają one wizerunek Uczelni - nie tylko jako miejsca "uprawiania nauki"
czy kształcenia studentów?
- Myślę, że tak jest rzeczywiście. Ale jest
coś więcej - Uniwersytet jest miejscem szczególnym nie tylko ze względu
na uprawianą naukę. To jest miejsce krzewienia wartości humanitarnych.
Tu nie chodzi tylko o wizerunek, ale przede wszystkim o budowanie tożsamości
Uniwersytetu. Prawda, solidarność, odpowiedzialność - to uniwersalne wartości
tworzące najsilniejszy fundament tożsamości. Tym wartościom służą koncerty.
- Dziękuję za rozmowę.