Przybyli Państwo tutaj, po latach, na spotkanie ze swoim Uniwersytetem
- proponuję Wam zatem przechadzkę po dawnych budynkach uniwersyteckich,
spotkanie z Waszymi profesorami, ale też i z ludźmi uczelni, o których
na ogół tak mało mówimy, których może już nie pamiętamy.
Pierwszym przydzielonym
UMK budynkiem był obecny Dom Studencki nr 1, przy ul. Mickiewicza 2/4.
Tam od połowy października 1945 r., mieściły się biura, dziekanaty,
sekretariat, kwestura, niektóre zakłady naukowe, a nawet pokoje noclegowe
dla przyjezdnych. Osobą, którą sama tam poznałam w listopadzie 1945 r.,
była pani Julia Zanówna, kierownik sekretariatu. Tak ją wspominał 10 lat
temu rektor z lat 1956-1959, zoolog prof. Henryk Szarski: Panna Zanówna,
wnuczka Tomasza Zana, była nieocenionym skarbem. Uprzejma, taktowna, pracowita
i dokładna, znała znakomicie tradycje uniwersyteckie i savoir-vivre tego
środowiska, układała bardzo zręczne pisma i listy okolicznościowe, w razie
potrzeby władała również piękną francuszczyzną. Nie miała jednak formalnie
ukończonych studiów wyższych i trzeba było jej bronić przed formalistami
z Ministerstwa. Była niemłoda i parę lat po zakończeniu mojej kadencji
przeszła na emeryturę. (...)
|
| |
|
fot. A. Dauksza-Wiśniewska
|
|
|
|
W następnym przydzielonym Uniwersytetowi budynku,
w Collegium Maius, przez długie lata mieściły się dziekanaty, rektorat,
zakłady historii. Te ostatnie przeszły później do Collegium Novum, na pl.
Teatralny. Na I piętrze była filologia polska, na drugim - filologia klasyczna,
a z boku - matematyka. Dziekanaty były na parterze, kierowniczką sekretariatu
Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego była pani Alina Brzeska, przybyła
również z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. To pani Alina wypisywała
nam charakterystycznym spiczastym pismem pierwszą stronę indeksu. (...)
W piwnicach Collegium Maius znajdowała się introligatornia i drukarnia
UMK. Tutaj szefem był pan Marian Szulc, niezwykle barwna postać. Popularnie
mówiło się, że coś trzeba będzie zanieść do "pana Szulca", a nie do Zakładu
Poligrafii. Marian Szulc ma już ponad 90 lat i wciąż dobrą pamięć, choć
już trudniej mu chodzić, zwłaszcza dojeżdżać na ulubioną działkę. W inauguracjach
roku akademickiego berło rektorskie nosił starszy pedel, pan Stanisław
Grzelecki. Spotykałam go jeszcze w latach 90. w Stołówce Uniwersyteckiej
nr 1, dokąd chodził na obiady po śmierci żony. Zmarł parę lat temu, miał
ponad 90 lat.
W Collegium Minus - zwanym "harmonijką", w początkowych latach
mieściły się filologia romańska prof. Zygmunta Czernego i filologia angielska
z prof. Józefem Szczepkowskim - zlikwidowane na UMK w latach 50. Przede
wszystkim jednak było tam prawo, które dopiero parę lat temu przeniosło
się do okazałego gmachu, nowej "harmonijki" na Bielanach. Na parterze Collegium
Minus przez długie lata znajdowała się kwestura: duża, długa sala, oddzielona
kontuarem, za którym siedziały panie prowadzące różne działy. A na końcu,
w małym pokoiku położonym nieco wyżej, pracował sam kwestor: pan Jan Edward
Hanka. Tak pisał o nim rektor Szarski: Wiele korzystałem z doświadczenia
dwojga starszych urzędników, kwestora Jana Hanki i kierowniczki sekretariatu
Julii Zanówny, oboje pełnili podobne funkcje na USB w Wilnie. Kwestor bywał
co prawda wielkim formalistą (...), ale na prośbę rektora znajdywał zwykle
sposób ominięcia formalnej przeszkody. Z doświadczeń naszych astronomów
pamiętam, że jakimiś nietypowymi rachunkami zajmował się osobiście prof.
Władysław Dziewulski, który zawsze dobrze porozumiewał się z kwestorem
Hanką, znali się obaj jeszcze z Wilna. Stamtąd pochodziła również długoletnia
kasjerka kwestury, pani Weronika Nowogródzka, która wypłacała pracownikom
pobory, a w inne dni - studenckie stypendia. Panią Werę, jak ją nazywano,
spotykałam jeszcze wiele lat później, zmarła w wieku 97 lat.
Przenieśmy
się teraz do dawnej siedziby przyrodników przy ul. Sienkiewicza 30/32.
Do 1951 r. na parterze po lewej stronie były pomieszczenia fizyków, potem,
po ich przejściu na ul. Grudziądzką, umieszczono tam fizjologię roślin
prof. Mariana Michniewicza. Botanicy prof. Jan Zabłocki i prof. Jan Walas
zajmowali pomieszczenia na I piętrze; na drugim mieściła się zoologia prof.
Henryka Szarskiego i ochrona przyrody prof. Józefa Mikulskiego. Cały budynek
miał początkowo tylko jeden telefon - w portierni na dole. A od 1948 r.
w Obserwatorium Astronomicznym w Piwnicach stał już pawilon z teleskopem,
stąd konieczna była łączność z Toruniem. Pamiętam, jak z portierni na parterze
wybiegał portier, drobny, szczupły pan Julian Okoniewicz. Zwinnie wdrapywał
się na II piętro, stawał u wylotu schodów i wołał: "Astronomia teleeefon!".
A gdy zamawiało się rozmowę międzymiastową, np. do Warszawy, wtedy należało
zasiąść z książką w portierni i cierpliwie czekać na połączenie. (...)
W 1951 r. prof. Aleksander Jabłoński mógł wprowadzić się z fizyką do rozbudowanego
budynku przy ul. Grudziądzkiej 5. Głęboko w podziemiach budynku przez szereg
lat pracował znakomity mechanik precyzyjny, pan Bronisław Markowski. Do
niego to często zachodził, pracujący również w Obserwatorium w Piwnicach,
mój mąż Henryk Iwaniszewski. W portierni tego budynku pracowali od początku
państwo Witalia i Bronisław Szutowie, mieszkający obok wejścia. Pani Witalia
dożyła 99 lat, prawie do końca przy "swoim Instytucie"(...).
Wspomniałam
tu nasz Uniwersytet, pora powiedzieć kilka słów o naszym mieście. Bardzo
się ono zmieniło od czasu narodzin Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w 1945
r. Toruń wypiękniał, rozrósł się, wiele gotyckich budowli odzyskało i odzyskuje
dawną świetność. Urzekająco wygląda teraz oświetlona nocą toruńska Starówka.
Na obrzeżach miasta powstały duże osiedla mieszkaniowe: Rubinkowo I, II,
Na Skarpie. Mam nadzieję, że absolwenci UMK wiedzą, iż profesorowie UMK
mają tam swoje ulice: rektor Ludwik Kolankowski i prorektor Władysław Dziewulski,
artyści: Tymon Niesiołowski, Bronisław Jamontt i Eugeniusz Przybył, archiwista
Helena Piskorska, filolog klasyczny Stefan Srebrny, historyk Józef Mossakowski,
znawca zabytków miasta Marian Sydow.
W pobliżu Szpitala Wojewódzkiego na
Bielanach znajduje się ulica prof. Janiny Hurynowicz, zaś w prawo od ul.
Grudziądzkiej jest ulica prof. Leona Jeśmanowicza. Także w południowej
części miasta, na Podgórzu, nowo budujące się osiedla mieszkaniowe nawiązują
do tradycji UMK. Niedaleko Kościoła św. Piotra i Pawła zaplanowano ulice
naszych profesorów. Na razie stoją już domy przy ul. Leona Witkowskiego
- filologa klasycznego, zaś od paru tygodni lokatorzy wprowadzają się do
domów przy ul. Wilhelminy Iwanowskiej. Ma też swój pomnik u zbiegu Rynku
Staromiejskiego i Chełmińskiej - na pamiątkę pobytu i studiów - Zbigniew
Lengren. Mały piesek wiernie pilnuje melonika i parasola profesora Filutka...
Wszystkim
absolwentom życzę, aby przyjeżdżając tu, jeszcze wiele razy mogli powiedzieć:
To był i jest mój Uniwersytet, to było i jest moje miasto!
Cecylia Łubieńska-Iwaniszewska