strona główna   spis treści   strona Stowarzyszenia   strona UMK  



Absolwent
BIULETYN STOWARZYSZENIA ABSOLWENTÓW UMK
Nr 10, TORUŃ, LUTY, 2005 r.


Wspomnienia, wspomnienia...

Podczas X Zjazdu Absolwentów UMK niektórym jego uczestnikom, szczególnie ze starszych roczników, zadaliśmy pytanie: Jakie wspomnienia, wrażenia z okresu studiów utrwaliły się najbardziej w Pani/Pana pamięci? A oto odpowiedzi i zwierzenia, zebrane podczas wieczornego spotkania towarzyskiego w foyer Auli UMK.


 
fot. A. Dauksza-Wiśniewska

Halina Jaworska

Halina Jaworska, absolwentka prawa z 1950 r. Urodziła się w Toruniu. Po ukończeniu studiów i aplikacji prawniczej przez długie lata pracowała w organach sądowniczych w Hajnówce i w Łomży:

- Jak sięgam pamięcią wstecz, to szczególnie mile wspominam okres gwiazdkowy 1946 roku. Gościem spotkania opłatkowego studentów był ówczesny prorektor UMK, prof. Władysław Dziewulski. Profesor potrafił stworzyć niepowtarzalną atmosferę pogodnej radości. Pamiętam, że opowiadał nam, ku naszemu zdziwieniu, bajki... chińskie, dotychczas nam nieznane, ale piękne i oryginalne. Dzieląc się opłatkiem z bracią studencką i wykładowcami, czuliśmy prawdziwą jedność. Potem studenci wnieśli kosze pełne prezentów, a nasz gość otrzymał od studentów lupę, z komentarzem, że teraz będzie mógł sprawdzać, co się dzieje w jedynym wówczas na UMK akademiku, przy ul. Mickiewicza.

Eryk Chmiel, absolwent chemii z 1956 r. Na zjazd przyjechał z Berlina, gdzie mieszka na stałe:

- Na "Jesienne Powroty" przyjechałem po raz drugi, w towarzystwie żony. Całe życie zawodowe spędziłem w Niemczech, pracując w Zakładach Technologii Elektrod Spawalniczych, w miejscowości Bad Soden pod Frankfurtem. Pochodzę ze Śląska, a jak wiadomo, Ślązacy to specyficzna nacja. Chcąc poznać dokładniej, czy Ślązak to bardziej Polak czy Niemiec, będąc już na emeryturze, zacząłem studiować historię Europy... Kiedy byłem studentem na toruńskim uniwersytecie, należałem do AZS i pasjonowałem się żeglarstwem. Chętnie spotkałbym się z kolegami, którzy podzielali to moje zamiłowanie, m.in. z Alfonsem Borhardem z Bydgoszczy; pamiętam, że jego żona miała na imię Lidka. Może do kolegi dotrze mój apel i spotkamy się...

Jerzy Grzywacz, absolwent fizyki z 1952 r., pracownik naukowy UMK, a potem Uniwersytetu Gdańskiego:

- W okresie studiów najbardziej mnie frapowała problematyka ideologiczna, filozoficzna, a szczególnie konfrontacja nauki Kościoła katolickiego z nauką marksistowską. Systematycznie uczestniczyłem w tzw. czwartkowych spotkaniach, na które zapraszano takie sławy, jak Kieślowski, Czekanowski, Kołakowski. To oczywiście były zajęcia poza dydaktyką. A trzeba wiedzieć,

fot. A. Dauksza-Wiśniewska
 

Grupa absolwentów geografii z 1994 roku. Trzecia od lewej: Janina Fastowicz-Zając
że właśnie fizycy i matematycy, na co dzień parający się naukami ścisłymi, przejawiają zainteresowania naukami humanistycznymi i filozofią. Biegaliśmy więc także na wykłady profesorów Konrada Górskiego, Karola Górskiego, Henryka Elzenberga. Dobrze działało także Duszpasterstwo Akademickie w Kościele oo. Jezuitów. Po dosyć twardej szkole średniej, wprost zachłysnąłem się wolnością intelektualną. A były to ostatnie lata przed okresem stalinowskim.

Po polskim październiku - kontynuuje nasz rozmówca - już jako asystent prof. Aleksandra Jabłońskiego, udzielałem się w harcerstwie, bo na uczelni istniała instruktorska drużyna akademicka, będąca kuźnią instruktorów dla drużyn harcerskich w Toruniu. Przejąłem pałeczkę po harcmistrzu Zbyszku Nawrockim. Zadzierzgnięte wówczas przyjaźnie trwają do dziś.

Janina Fastowicz-Zając, absolwentka geografii z 1974 r., nauczycielka w Zespole Szkół nr 2 w Toruniu:

- My, geografowie, jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i pielęgnujemy te braterskie więzi z okresu studiów. Integracja naszego środowiska wynikała z samego charakteru studiów geograficznych, wspólnego uczestnictwa w wielu wycieczkach i praktykach wakacyjnych w terenie. Mieliśmy bardzo dużo zajęć, 54 godziny tygodniowo, prawie od rana do wieczora na uczelni lub w terenie. Wśród moich koleżanek i kolegów z roku są m.in. Michał Zaleski, prezydent Torunia, który już podczas studiów przejawiał zdolności organizacyjne; prof. Leon Andrzejewski, pracujący na UMK, wytrwały podróżnik na Islandię; Ewa Czerwińska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 24 w Toruniu, i inni. Dobrze wspominamy naszych wykładowców, w tym prof. Churską i nieżyjącą już prof. Roszkównę - a panią doc. Kwiatkowską nazywaliśmy nawet naszą "mamuśką". Muszę zaznaczyć, że jako studenci żyliśmy w tamtych latach bardzo skromnie, z niewielkich stypendiów, dorabiając w Spółdzielni "Małgośka" i wykonując różne prace fizyczne. W pamięci utrwaliło się wspólne spożywanie posiłków, kiedy każdy dzielił się tym, co miał. Kiedyś na praktyce wakacyjnej został nam tylko chleb. Aż tu, koleżance przysłano z domu słoik ze smalcem i skwarkami. Cóż to była za uczta! Byliśmy jak jedna rodzina. Na naszym roku zawiązało się aż sześć małżeństw. Na X zjazd, w 30-lecie ukończenia studiów, przyjechało 17 osób z 22, które ukończyły studia w 1974 r. Cieszymy się z tego, ale pozostała także nutka nostalgii, że tak szybko to minęło...

Zwierzenia spisała:
Danuta Seweryn-Ciesielska

początek strony   strona główna   spis treści   strona Stowarzyszenia   strona UMK